Nowy Parlament mniej ambitny?

Czerwiec 03, 2014

Wybory do Parlamentu Europejskiego za nami. Dlatego SMEW dokonał prognozy tego, co nadchodzące zmiany mogą oznaczać dla celów i planów związanych z OZE.

Dotychczasowy skład Parlamentu Europejskiego zdecydowanie opowiadał się za wysokimi celami w zakresie redukcji emisji dwutlenku węgla oraz ambitnymi planami w zakresie rozwoju odnawialnych źródeł energii. Co więcej, Parlament często stanowił swego rodzaju katalizator takich zmian zgłaszając Komisji swoje autorskie pomysły w tym zakresie.

Dziś Europejczycy opowiedzieli się za partiami, które politykę klimatyczną i energetyczną traktują „po macoszemu”. Mimo, iż utrzymana zostanie dominacja dwóch sił, które zapewniały w ostatnich latach proekologiczny kurs UE – chadeków i socjalistów, ich przewaga w porównaniu z poprzednią kadencją będzie teraz znacznie mniejsza. W Polsce postulaty redukcji emisji CO2 oraz położenie nacisku na politykę środowiska akcentowali głównie kandydaci koalicji Europa+ Twój Ruch, którzy ostatecznie do Parlamentu nie weszli. W programach partii, które przekroczyły w naszym kraju próg wyborczy, temat ochrony środowiska nie był wyraźnie akcentowany.

Można zatem oczekiwać, że nowy Parlament Europejski, a przez to ściśle współpracująca z nim Komisja – staną się w zakresie realizowania celów OZE bardziej powściągliwe.

Komisja jeszcze przed wyborami starała się uzgodnić nowe cele polityki energetycznej na rok 2030 po to, by uzgodnić tą kwestię jeszcze ze „starym” składem Parlamentu. W styczniu Komisja Europejska zaproponowała, aby do 2030 roku udział OZE w unijnym miksie energetycznym wzrósł do 27%. Takimi planami czuli się zawiedzeni głównie ekolodzy. Greenpeace Polska spodziewał się bardziej ambitnych celów, nawet na poziomie 30% udziału w OZE. Zdaniem tej organizacji takie rozwiązanie przyniosłoby nawet 450 mld euro oszczędności do roku 2030 oraz 4 271 mld euro do roku 2050 w stosunku do aktualnie prowadzonej polityki.

Polak u steru unijnej polityki energetycznej?

W mediach pojawiła się informacja, że Polacy mają szansę na tekę unijnego komisarza ds. energii. W tym kontekście pojawiają się nazwiska Jana Krzysztofa Bieleckiego oraz Jerzego Buzka. Taka decyzja wydawałaby się naturalną kontynuacją ostatniej ofensywy Donalda Tuska w sprawie tzw. unii energetycznej. Wybór Polaka na to stanowisko mógłby jednak zaszkodzić branży OZE z uwagi na czytelną politykę wspierania węgla przez polski rząd. Obecny komisarz ds. energii – Günther Oettinger zapewniał korzystny dla odnawialnych źródeł energii kurs polityki podkreślając potrzebę stopniowego wzrastania obligatoryjnych celów dla redukcji emisji i udziału OZE. Wiele zależy teraz od tego, kto zostanie jego następcą i jaką taktykę obierze.